środa, 15 stycznia 2014

Salomon Quest 4D

Skąd w ogóle pomysł, żeby kupić akurat Questy? Winny jest blog militarymorons.com. Zobaczyłem je tam w 2011 i postanowiłem, że chcę i koniec. Dlaczego? Bo mi się bardzo podobały i już się w życiu naoglądałem rozdupczonych tzw. butów taktycznych, więc pora było kupić dobre treki i to najlepiej z Gore – byleby były w pro kolorze "brown" jak na militarymorons bo inaczej to "amatorka" ;)


Kto kupuje buty dla wyglądu? Oj tam, bądźmy ze sobą szczerzy – chyba większości z nas but musi się też podobać. Jakoś w maju/czerwcu 2012 udało się kupić buty i to w bardzo przyzwoitej cenie w outlecie Salomona i (o mateczko!) w kolorze brown, niejako spod lady. Oprócz mnie z tej okazji skorzystało jeszcze 3 kolegów, a jeden się pośpieszył i kupił buty w sklepie internetowym Salomona w normalnej cenie (oj, ale klął pod nosem na nas). W sumie jest nas 5 Questowiczów.
Kolegi nr 5 nie ma na zdjęciu bo stwierdził, że jego buty były zbyt drogie, żeby mieszać się z takim plebsem ;)

Tyle jeśli chodzi o to jak mój (nasz) romans z Questami się zaczął. Nie będę Was zanudzał jakimiś szczegółami technicznymi bo to wszystko możecie sobie znaleźć sami. Uprzedzam też że nie jestem żadnym włóczykijem i nie chodzę co tydzień na 20 kilometrowe marsze. Jestem za to duży, ciężki i noszę rozmiar 46 przez co zawsze ciężko było mi znaleźć dobre wygodne buty, które by trochę ze mną wytrzymały.



Do czego używam?
Buty używam na wszelkiego rodzaju wypady w teren miękki (las, otwarta strzelnica, góry, zielona taktyka – ogólnie natura) i mieszany (czarna taktyka, wyjazdy za granicę gdy mogę zabrać tylko 1 parę, do pracy, itd.). Staram się ich nie używać do chodzenia na co dzień po mieście żeby nie zajechać podeszwy. Wyjątkiem są okresy gdy najebie śniegu lub konkretnie leje. Zawsze wrzucam je też do bagażnika samochodu gdy wyjeżdżam dalej niż 20 km od domu – wiadomo samochód może się zepsuć i trzeba będzie gdzieś dylać z buta, a papcie, w których wygodnie się prowadzi z reguły średnio się nadają na dłuższe marsze.

Buty w przeciągu dwóch lat przeżyły ze mną całkiem sporo – pracę przy imprezach integracyjnych i szkoleniach gdzie były noszone prawie codziennie przez blisko 2-3 miesiące; 2 wyjazdy do Norwegii gdzie szwędałem się po górkach, pagórkach, lasach i miastach; trochę szkoleń i wypadów na strzelnicę; trochę spacerów po lesie i wiele mroźnych i mokrych dni. Czyli żaden hardcore - użytkowanie na poziomie średnio intensywnym.



I jak?
Aż żal, że nikt z Salomona mi za to nie zapłaci, ale jestem z butów bardzo zadowolony. Nie mogę ich porównać do czołowych marek typu Hanwag, Meindl czy Lowa, które znam, ale nie posiadam (może Chris jako posiadacz największej kolekcji obuwia później coś dopisze), ale i bez tego wiem, że była to doskonała inwestycja.

Dopasowanie
Buty w moim wypadku nie wymagały rozchodzenia. Od razu po wyjęciu z pudełka byłem gotów do marszu na Jerozolimę. Po dwóch dniach chodzenia buty dopasowały się do stopy i już wiedziały, kto ich Pan.

Doskonale sprawdza się ten cały 4D Chassis, który świetnie stabilizuje stopę i kostkę. Wkładając stopę do buta niejako czuć jak się w nim zapada i otula bezpiecznie kostkę oraz piętę. Dzięki temu mamy poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Nawet potencjalnie groźne poślizgnięcia czy złe postawienie stopy w górach, lesie czy chociaż na krawężniku nigdy nie skończyło się dla mnie w jakiś nieprzyjemny sposób.

Gore-Tex
Gore-Tex w Questach daje radę. Łażenie w głębokich kałużach, mokrej trawie czy w deszczu nie sprawiło, żeby buty przeciekły. Miałem je założone również w trakcie spływu kajakowego (o którym nie wiedziałem, że będę brał w nim udział – tak, to możliwe) i nawet po głębokim zanurzeniu (do połowy cholewki) stopy miałem suche. Dopiero gdy woda zaczęła wlewać się górą zaczęło się robić nieprzyjemnie.


Po tej przygodzie wodoodporność Gore jakby zmalała i po kompletnym wysuszeniu butów, które zajęło 4 dni, buty zdawały się przeciekać w trakcie chodzenia po mokrej trawie. Pozostało je więc zaimpregnować ponownie – do tego użyłem tłuszczu (chyba Meindla) i jakiś spray do Gore (chyba Mountval lub Nikwax, ale już naprawdę nie pamiętam). Kilka sesji smarowania i szprejowania, i było ponownie git.

Wygoda
W kwestii wygody dużo zależy od dobranej skarpety, ale to chyba norma. Jeśli mamy dobre skarpety to buty są bardzo wygodne i można w nich narobić dużo kilometrów. Podeszwa dobrze amortyzuje co dla osoby ważącej jakoś 120 kg nie jest bez znaczenia. W trakcie podejścia pod górę i schodzenia nie zauważyłem aby stopa przemieszczała się, w którąś stronę i obcierała. Ma na to oczywiście wpływ również sznurowanie i odpowiednie dobranie rozmiaru, ale w niektórych butach nawet to nie pomaga.

Ciepło/zimno
W upalne dni nie było mi w Questach cieplej niż w innych butach czy półbutach trekingowych jakie posiadałem lub butach taktycznych. Można więc uznać, że regulacja temperatury jest odpowiednia. Questy nosze również zimą – przy odpowiednio dobranej skarpecie, na nasze Polskie zimy mi w zupełności wystarczają.

Konserwacja
Do konserwacji używam wspomnianego tłuszczu oraz szpreju. Częstotliwość konserwacji jest uzależniona od panujących warunków. Im częstsza styczność z wodą (deszcz, brodzenie w wodzie) tym częściej używam tłuszczu – woda jak wiadomo ma tendencje do wysuszania skóry. Tak jak widać na zdjęciach skóra nie jest popękana, a podeszwa i noski trzymają się kupy bez żadnego "serwisowania" w międzyczasie.

Wady i zalety
+ 4D Chassis – stabilnie trzymana kostka i stopa
+ Gore-Tex działa
+ wygoda
+ plus 50 do lansu
+ nadają się na cały rok
+ dobra amortyzacja

- cena?

Podsumowanie
Salomon Quest 4D to doskonałe buty, które polecam każdemu, kto poszukuje dość lekkich i wygodnych butów trekowych. Jedyny problem to ich ewentualna cena. Ja (i kilku szczęśliwców) kupiłem je za około 500 zł (dokładnej ceny nie pamiętam, a paragon już gdzieś zgubiłem), natomiast regularna cena na stronie Salomona to 770 zł. W tej cenie można kupić już jakieś buty niemieckiej produkcji. Czy kupiłbym Questy za 770 zł? Pewnie tak, ale dłużej bym się nad tym zastanawiał.